piątek, 7 września 2012

Rozdział 5

Steven:

Obudziłem się obok April. Na początku nie byłem do końca pewny dlaczego, ale w końcu sobie przypomniałem - wspólne ćpanie zawsze się tak kończy. Bolała mnie głowa, ale poza tym było w porządku. Zszedłem wolnym krokiem na dół, przeciągając się. Slashu spał na kanapie w nienaturalnej i zapewne cholernie niewygodnej pozycji. Udałem się do kuchni i zacząłem się zastanawiać, gdzie na ogół chowamy chleb. Po dłuższych wysiłkach mojego niesamowicie intelidżentnego mózgu zabrałem się do robienie kanapek. Duff i Izzy pewnie zrobiliby to lepiej, ale nie chciało mi się ich szukać. Z resztą niech sobie w spokoju śpią, ćpają, chlają, dymają, czy co oni tam sobie właśnie robią. Popcorn potrafi, nie? Wziąłem piwo i kanapkę, zamknąłem lodówkę butem i przeszedłem do pomieszczenia dumnie zwanego 'salonem'. Zabrałem ze stolika pilota i włączyłem tv. Popijałem piwem moją kanapkę z dżemem i jajkiem, kiedy puścili nasz kawałek. 
- Ej, kurwa! Pobudka! Lecimy w tv! Welcome to the Jungle puścili! O ja kurwa pierdolę!
Darłem się na całe gardło. Ale my jesteśmy zajebiści. No musieli to zobaczyć, noo.

Duff:

Steven znów miał zaciesz jak kilkuletnia dziewczynka. Co tym razem? Aaa, kogoś pierdoli. No ale nie musi nas z tego powodu chyba budzić. Wszyscy od czasu do czasu pierdolimy i nie wrzeszczymy przy okazji na cały dom. Wyszedłem z pokoju Saula i zszedłem po schodach (nie zapominając sie przy tym wypierdolić). Wiedziałem! Gówno prawda! Popcorn nikogo nie pierdolił. Siedział przed telewizorem z niezbyt apetycznie wyglądającą kanapką w ręce i szerokim uśmiechem.
- Steven, o co ten szum? Dopiero południe. 
- Ale Duff. Patrz, kurwa. Puszczają nas w tv!
W tym momencie popatrzyłem na ekran i doznałem niesamowitego przypływu radości.
- Leć obudź Slasha - powiedziałem krótko z zapartym tchem.

Slash:

Otworzyłem niechętnie oczy i zerknąłem zza rzęs na potrząsającego mną Stevena. Wkurwiłem się, ale zaraz usłyszałęm moją boską solówkę. Bo wszystkie moje solówki są boskie, prawda? Prawda, kurwa. Bo sam jestem boski. A boski wszystko ma boskie... Czy jakoś tak. Nie mogłem uwierzyć, że lecimy w tv. No w sumie to mogłem. W końcu jesteśmy zajebiści. Jarałem się właśnie z Duffim i Popcornem, kiedy na dół zeszła April ubrana tylko w shorty i skąpy stanik. No... Nie powiem... Na moment zapomniałem o teledysku. Wyglądała zabójczo seksownie.
- Co się dzieje? - spytała zaspana. - Ooo! Puścili was? Ale zajekurwabiście! - od razu się rozbudziła.
- No to, pojebańce, dzisiaj świętujemy! - zaskrzeczał rudy,patrząc na nas ze schodów.
Nawet wiewiór przestał strzelać fochy, więc chyba było naprawdę dobrze. A April u mojego boku utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
____________________________________________________________
Wszystko piszę 'z buta', więc czytam to wszystko dopiero po opublikowaniu, so bądźcie wyrozumiali, please.;)

2 komentarze:

  1. AAAAAAaaaa kurwa najlepszy blog jaki czytalam ewo kowalska :D boooski

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah.. To chyba jedyny, jaki czytałaś, skoro uważasz, że najlepszy. anonimowy.XDD

    OdpowiedzUsuń