wtorek, 23 października 2012

...:...

Przepraszam Was bardzo, że tak długo nic nie dodałam. Obiecuję, że wrzucę R9 do końca tygodnia. W nagrodę za długie oczekiwanie będzie dłuższy niż pozostałe. :)

W sobotę byłam na koncercie Bongo Jerusalem i Chilitoy. Co to jest.? Hmm... Myślę, że można powiedzieć, że coś pod rock. Energia zajebista i ogólnie mi się podobało..:D
http://www.youtube.com/watch?v=_OLOL1lIItk&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=RQZBLRhY9gI
Jak będziecie chcieli, to sami poszukacie więcej..;) 
Dziękuję za głosowanie w ankiecie. Z Waszych głosów wynika, że najbardziej lubiecie osoby typu Molly, Adriana, zaraz po nich Axl, później wszyscy po równo, poza Paulem, który nie uzyskał w ogóle głosów.xD Ale i tak pojawi się w R9.;) I wrzucam nową ankietę, so znów głosujcie.;>
Tak więc czekajcie, właźcie na bloga, bo niedługo dodam rozdział.
I wszystko, na ten temat wszystko..;D
Kocham Was..\m/

sobota, 6 października 2012

Rozdział 8

Co do ekranizacji - piszcie do mnie, jeśli znacie ludzi, którzy nadawaliby się do ról (chodzi mi bardziej o facetów, bo z dziwczynami nie ma problemu.;)).
Zachęcam do głosowania w ankiecie, którą macie w prawym górnym rogu.
I przypominam: czytasz - komentujesz, bo widzę, że to nie działa.
Sorry, że nie ma Thony'ego. Postaram się, żeby go było dużo w Rozdziele 9.
Ten rodział - cały, piękny o jękach..x)
Zapraszam do czytania.
___________________________________________________________________

Axl:


Nie ma mowy, że to Steven ją przeleci. On na pewno wszystko spierdoli. Albo nie włączy nagrywania, albo będzie za dużo gadał, albo nie doprowadzi jej do odpowiedniej rozkoszy. Poza tym: co to ma kurwa być? Slash posuwa April, Izzy tą całż Molly, Duff pewnie dołącza się do Saula, Steven ma pieprzyć Adrianę, a ja? Tylko dziwki pierdolę. Ja, kurwa - najlepszy wokalista jaki stąpał po tej ziemi, najseksoniejszy facet na świecie. Spojrzałem na zegarek. 5 rano. Wygrzebałem się niechętnie z łóżka, ubrałem i po cichu, żeby nikogo nie obudzić, wyszedłem z Hellhouse'u. Gdzie ta laska mieszka? Steven coś kiedyś mówił. Kurwa, czemu nigdy go nie słucham? Wszedłem do budki telefonicznej. Dobrze, że kiedyś dała mi swój numer. Wtedy jeszcze nie była z Adlerem i mówiła, żebym dzwonił jak będę miał ochotę. No czyli teraz. Odebrała po trzech sygnałach.

- Kto do mnie dzwoni o 5.30 nad ranem? Zginąć chcesz? - spytała wkurwiona zaspanym głosem.
- Niekoniecznie. Chcę czegoś innego. Tu Axl.
- Aa... Axl. W takim razie chodź do mnie. Mieszkam...
- Nie - przerwałem jej. - Mam lepszy pomysł. Może trochę dziwny, Spotkajmy się... - rozejrzałem się. - Koło tego starego budynku, gdzie się poznaliśmy. Za 20 minut. Czekam - rozłączyłem się, nie czekajac na odpowiedź.
O tak. Już ją mam. Usiadłem na krawężniku i zaciągnąłem się czerwonym Marlboro, którego wcześniej zajebałem Slashowi. Czekałem niecierpliwie na laskę Adlera. W końcu przyszła, wynagradzając mi wyglądem 5 minut spóźnienia. Była w czerwonej, obcisłej sukience i czarnych szpilkach. Ciemne włosy powiewały za nia na każdym kroku. Pocałowała mnie lekko na powitanie, ale mi to nie wystarczyło. Przyciągnąłem ją do siebie za biodra, a ona zarzuciła mi ręce na szyję. Przecisnąłem język między jej zębami i przejechałem nim po podniebieniu. Poddała mi się. Po chwili zaczęła odpowiadać. Najchętniej przeleciałbym ją zaraz tutaj, na ulicy, ale Adriana oderwała się ode mnie.
- Chyba miałeś jakiś dziwny pomysł - przypomniała.
Potwierdziłem skinięciem głowy i poprowadziłem ją w stronę studia. Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Jak tam wejdziemy? To najlepsze studio w LA - spytała zdziwiona.
- Może za pomocą tego? - odpowiedziałem pytaniem, uśmiechając się szeroko i pokazując jej klucz.
- Jak dla mnie może być - odwzajemniła uśmiech.
Weszliśmy do studia i zapaliłem światło. Adriana usiadła na kanapie. Otworzyła usta, żeby oś powiedzieć, ale przerwałem jej namiętnym pocałunkiem. Odwzajemniła go i położyła się, a ja na niej. Zdjąłem z brunetki sukienkę, dyskretnie włączając przycisk nagrywania. Niczego nieświadoma dziewczyna wygięła się w łuk, ułatwiając mi rozpięcie stanika. Całowałem ją w szyję, pieszcząc piersi. Adriana zamknęła oczy zadowolona. Rozpiąłem spodnie i zrzuciłem bokserki, podczas gdy ona pozbywała się skąpych majtek. Z powrotem znalazłem się na niej i wszedłem w nią. Na początku szybko, później zwolniłem tylko po to, żeby potem znów przyspieszyć. W końcu zaczęła jęczeć. Brzmiało to całkiem nieźle.
"Here I am
And you're Rocket Queen" - zaśpiewałem.
Tak. Będzie zajebiście. Uśmiechnąłem się. Adler na pewno by tak tego nie zrobił.
- Co się tak uśmiechasz - zapytała, przerywając na chwilę swoje westchnienia.
- Nic, nic. Poprostu robisz to dobrze - skłamałem (w końcu to ja robie to dobrze). - Jęcz dalej.
Posłuchała mnie, ale w tym momencie do studia wpadł (dosłownie wpadł) Steven. Na początku chyba nie zdał sobie sprawy, że pieprzę jego laskę.
- Hej, Axl. Już tu jesteś? Adriany nie ma w domu i nie odbiera ode mnie telefonów, to co robimy? - spytał, podchodząc bliżej. - ADRIANA!?
Popcorn nieźle się zdziwił i wkurwił. Nigdy nie widziałem go w takim stanie.

Izzy:


Wstalem i cicho poszedłem się odlać. Po drodze zerknąłem na zegarek. 6.30. O cholera! Przecież dzisiaj nagrywamy Rocket Queen! O której...? Aa... Dopiero o 18-tej, bo wcześniej wchodzi chyba Skid Row. Whatever.

- Molly?
- Hmm...? - mruknęła przez sen.
- Ja idę do domu. Spotkajmy się jeszcze, dobra? Przyjdziesz do mnie? Może pójdziesz z nami do studia? Poznasz resztę zespołu, April i tego... Yyyy... Thony'ego.
Wymamrotała coś i przewróciła sie na drugi bok. Chwyciłem więc coś do pisania i zostawiłem wiadomość. Mam nadzieję, że wstanie przed 18-tą. Wyszedłem z jej mieszkania, przerzucając kurtkę przez ramię. 6.40. Dżizys... Co się stało, że tak wcześnie wstałem? Jakis pedał prawie przejechał mnie czerwonym cinquecento. Rzuciłem pod jego adresem kilka niewybrednych słów i poszedłem dalej. W końcu dotarłem do naszego jakże zajebistego Hellhouse'u. Ledwo przeszedłem przez próg, usłyszałem krzyki. Widać nie tylko ja dzisiaj wcześnie wstałem.
- Mówię wam, kurwa! Rudy coś kombinuje! - przekonywał Duff.
April i Slash siedzieli na kanapie, popijając browara. Zawsze mówiłem Saulowi, że na kaca najlepsze sa placki ziemniaczane, ale nie chce mnie słuchać, to nie. Niech sobie żłopie to piwo.
- Co Rudy znowu kombinuje? - spytałem.
- Steven miał przelecieć Adrianę w studiu. 6 rano, a tu szanownego pana Rose'a nie ma. Co ciekawe - Adriana też nie daje znaku życia. Ale nie! Kolega Hudson twierdzi, że nie ma w tym nic podejrzanego! - wyjaśnił mi podjarany McKagan.
- Nie mówię, że nie ma w tym nic podejrzanego - sprostował Slash. - Wręcz przeciwnie. Poprostu uważam, że to sprawa Axla, Adriany i Stevena. Nie ma po co się tam wpierdalać.
Duff chyba całkiem sfiksował. Nie wiem, czego się naćpał, ale nosiło go jak nigdy. Chodził z miejsca na miejsce i cały czas tłumaczył wszystkim, że tylko on na tym świecie ma rację. Westchnąłem i usiadłem obok April, która spojrzała na mnie porozumiewawczo i przewróciła oczyma. Roześmiałem się.

Duff:


Myślałem, że z nimi nie wytrzymam. Biedny, kurwa, Steven. Rudy w tym tygodniu wyjątkowo się zawziął, żeby wszystkich powkurwiać i poranić. A oni nic z tym nie chcą zrobić. Czy tylko ja, miłosierny wujek Duff, myślę o innych? Poszedłem do kuchni i zacząłem robić ciasto na placki ziemniaczane. Saul ma kaca, a Izzy kiedyś wspominał... Kurwa mać! Znowu myślę o innych. Odrzuciłem łyżkę w kąt i przeszedłem do salonu. Slash przykładał sobie szklankę do głowy i pił tego cholernego browca. Może jednak zrobie te placki... Nie! Nie ma mowy! Dzisiaj McKagan myśli tylko i wyłącznie o sobie.

- Zawołajcie mnie, jak będziecie wychodzić - rzuciłem, wychodząc po schodach.

Steven:


Tylko nie Adriana... Tylko nie moja kochana Adriana... Dziwka jebana! Nie... To moja kochana Adriana... Tylko nie moja Adriana...

- Co ty odpierdalasz!? - spytałem Rudego.
- Noo... Pieprzę Adrianę.
Miotałem się jak szalony po studiu. Jeden z moich, kurwa, najlepszych przyjaciół rucha moja laskę! Nic mnie w życiu bardziej nie zabolało. A przeżyłem już niejedno.
- Dlaczego moja Adriana? - zapytałem wkurwiony. - Czy ja kiedyś pieprzyłem się z jakąś twoją laską?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Ale to nie oznaza, że nie.
Ja pierdolę.. Nie! Nie pierdolę! To on pierdoli! Rzuciłem w niego mikrofonem.
- Ty skurwysynie! Sukinkocie jebany! - krzyczałem.
- Steven, spokojnie. Jak chcesz, to możesz się przyłączyć - zaproponował Rudy.
Zastanowiłem się nad tym. Chyba nic lepszego nie mogłem w tej sytuacji zrobić. Adriana to dziwka. Moja kochana dziwka. Ostatni raz mogę ją przelecieć. Skinąłem głową i zacząłem ściągać spodnie.

Slash:


Izzy wytrzasnął skądś marihuanę. Kuźwa, tak dawno tego nie jarałem! Ale jeszcze pamiętałem... To zajebiste uzucie... Inna, niż inne narkotyki. Towar skończył się, zanim Duff po raz piąty zszedł na dół, więc nie znał przyczyny naszego śmiechu i ponownie się obraził. Ahh... McKagan i te jego humorki... Normalnie gorzej niż kobieta w ciąży. Sięgnąłem na szafkę po paczkę fajek. April leżała na mnie, a Izzy siedział w fotelu.

- Chcesz? - pokazałem karton dziewczynie.
Spojrzała najpierw na fajki, potem na mnie, a później znowu na fajki.
- Ty i Camele? - spytała zaskoczona.
- Ktoś mi zajebał moje Marlboro, a poza nimi tylko Camele toleruję... Może jeszcze Dunhille. Chyba, że nie ma żadnych z nich, to wtedy jaram co popadnie - wyjaśniłem.
Wyciągnęła papierosa, a ja podałem jej ogień.
- Nie najgorsze - skomentowała.
Ktoś jebnął drzwiami. Wychyliłem się i zobaczyłem Axla, ściągającgo buty. Przebiegł przez salon i wyszedł na górę, krzycząc tylko: "Nie przeszkadzajcie mi!". April spojrzała mi w oczy. Pozostało tylko czekać, aż wróci Steven.

Steven:


- Gówno mnie to obchodzi, rozumiesz? Zdradziłaś mnie! I to jeszcze z Axlem! Pierdol się!

Pierwszy raz na nia krzyczałem. Nie potrafiłem tego robić. Ale musiała zrozumieć. Adriana płakała. Nie mogłem na to patrzeć. Nie mogłem jej też przebaczyć. Musiałem od niej odejść. Wszystko, żeby zrozumiała. Nie zdradza się ludzi, ot tak, z najlepszym kumplem.
- A- Ale ja c-cię k-k-kocham. Proszę... N-n-n-nie z-zostawiaj m-mn-mnie...
- Nie, Adriano. Kocha się dziewczyny z klasą. Bez emocji pieprzy się dziwki. A ty, po tym co zrobiłaś, jesteś zwykłą dziwką - powiedziałem bez najmniejszych emocji.
Wyrwałem się jej, pozostawiając ryczącą na chodniku i poszedłem do Hellhouse'u. Jaki ze mnie idiota. W salonie zastałem Slasha, April, Izzy'ego i Duffa. Wszyscy stali w miejscu, ajkby na mnie czekając. Poza McKaganem. On chodził tam i z powrotem po schodach. Wiedziałem, o co im chodzi. Usiadłem na kanapie, chwyciłem Danielsa i wszystko im opowiedziałem. Nikt sie nie odezwał. Rozumieliśmy się bez słów. Axl to chamski sukinkot i tyle. Wyszedłem na górę do pokoju, prawie wpadając na Duffa. Zamknąłem za sobą drzwi i rozpocząłem piękny taniec na szkle z zawsze mi oddaną, wierną Kruchą Blondynką.

April:


- Jak można zrobić coś takiego przyjacielowi? I to jeszcze takiemu, jak Steven? - nie mogłam zrozumieć.

Siedziałam z chłopakami w salonie. Duff na chwilę przestał chodzić po schodach i właśnie robił coś konstruktywnego - kanapki.
- April... To u nas normalne, kochanie. Sex, drugs and rock n' roll. Nic na to nie można poradzić. Chłopak zrobił najlepsze, co można było - przyłączył się. A potem zostawił Adrianę. Taka jest kolej rzeczy. Kochamy kobiety, dopóki nie staną się dziwkami, a potem pieprzymy po raz ostatni i do widzenia. Może to dla ciebie trochę brutalne, ale nie potrafimy inaczej - tłumaczył mi Saul.
- To jest chore - miałam łzy w oczach. Slash mnie przytulił. Naprawdę kochałam tego gościa. - Czyli co? Axl mnie gwałci, uznajesz, że jestem dziwką i z nami koniec?
Nie rozumiałam ich logiki.
- Słuchałas Adlera uważnie? - dopytywał się Izzy.
- Może nie bardzo. Co za różnica?
McKagan wszedł do salonu, niosąc kanapki. Spojrzał mi prosto w oczy. I zrozumiałam. Ale i tak mi to powiedział.
- Taka, że Adriany nikt nie zgwałcił. I tu tkwi problem.

________________________________


I jak.???