poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 4

Ok, odznaka zdana, mogę pisać.;) 

Nie wiem, czy komuś się mój blog podoba, bo mi jakos nieszczególnie. Ale dla tych nielicznych ludzi, którym sie podoba i czytają (pozdrowienia m.in. dla Magdy i Ady..;p) proszę:



Slash:

Za cholerę nie chciało mi się ruszyć dupy, ale pukanie nie ustawało, więc w końcu podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Popatrzyłem chwilę na McKagana. Kiedy zaczął się niecierpliwić, przesunąłem się i wpuściłem go do środka. Bez rzadnych pochamowań rzucił się na MOJE łóżko i zaczął pić MOJEGO Nightraina. Na dodatek swoją przecudaśną dupę usadził na MOICH gaciach. Cóż... Tak to już z nami było. Przynajmniej tym razem zdjął buty, zanim położył nogi na łóżku. Usiadłem koło niego, czekając. Nie odezywał się przez 10 minut. W końcu nie wytrzymalem.
- Duff, sukinkocie jeden! Po jaką cholerę mnie budziłeś? Żeby żłopać mojego Nightraina? Idź sobie kup swojego. Kosztuje dolca, kurwa mać! - wykrzyknąłem i zepchnąłem go brutalnie nogą z łóżka.
- Spokojnie, Saulie. Chcesz, to ci nawet Danielsa kupię... Ale jutro. Bo dzisiaj juz nie mamy nic do picia.
- Czyli miałem rację? Przyszedłeś bez konkretnego powodu, poprostu się napić.
- Slash... Nightrain to całkiem konkretny powód - uśmiechnął się do mnie z podłogi.
'Pieprz się' pomyślałem i zszedłem wkurwiony na dół. Zastałem tam tego gościa. Brata April. Jak mu było? Thony! Właśnie. Spał na kanapie, a przed nim leżała krucha blondynka.* Usiadłem koło niego spoglądając na nią z tęsknotą...

Thony:

Coś wyrwało mnie z głębokiego snu. Otworzywszy ozy, zobaczyłem Slasha wciągającego moją kokainę! No bez przesady. Sam ją kurwa kupiłem... No dobra - sam ją kurwa zajebałem Adlerowi. Ale jednak była moja. Zerwałem się z kanapy.
- Mistrzu, co ty odpierdalasz?
Popatrzył na mnie zaćpanymi oczyma, zza burzy czarnych włosów. Wyrównał kolejną kreskę i wciągnął.
- Tańczę na szkle... - wyszeptał i uśmiechnął się.
Położył się pomału, a ja stwierdziłem, że nie ma sensu z nim teraz rozmawiać. Chwyciłem czarną ramoneskę i wyszedłem z domu. Na skrzyżowaniu ktoś mnie zaczepił.
- Hej, Thony. Jeśli masz ochotę na dobre dziwki to prosto i w prawo - powiedział Axl.
Mrugnął do mnie i odszedł. Ja nie miałem ochoty na dziwki, tylko na wódkę. Poszedłem więc prosto i wszedłem do pierwszego lepszego baru.

Axl:

Poradziłem dzieciakowi najlepszy burdel w mieście, ale jak nie to nie. Mi Marilyn bardzo pomogła... Jeśli wiecie, o co chodzi. Przynajmnie zapomniałem o tym dupku, McKaganie... I o Slashu. Kurwaa... Mogę mieć wszystkie, jeszcze żadna mi nie odmówiła, ale ten w dupę jebany Hudson mi nie pozwolił!
Wyszedłem po kamiennych schodkach, poprawiłem czerwoną bandamę i wszedłem do Hellhouse'u.**
Na dole zastałem tylko śpiącego Slasha i Izzy'ego, który szukał czegoś w lodówce. Standard. Wszyscy byli na górze. Duff pił Naightraina u Saula, Steven leżał na podłodzę z April. Pewnie już ją przeleciał. Idiota. Tylko mi, kurwa, nie wolno? Trzasnąłem drzwiami swojego pokoju. Przy ścianie było trohę szkła, ale miałem to w dupie. Axl Rose tego nie posprząta. Chwyciłem kartkę i długopis, w celu napisania piosenki, ale gówno mi z tego wyszło. Rzuciłem je w kąt i poszedłem spać. 

Jeśli ktoś się nie domyślił:

* krucha blonynka - kokaina 
** Hellhouse - mieszkanie Gunsów (http://www.onthisveryspot.com/find/spot.php?spot_web_name=Guns_N_Roses_Hell_House)
_______________________________________________

Długość jak zawsze. Nie mam weny na więcej. 

Szkoła. NIE, NIE, NIE, KURWA, NIEEE!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz