Usuwam bloga.
Może będę żałować, nie wiem.
Chciałam to skończyć, ale chyba nie dam rady...
Prawdopodobnie wrócę. Z czymś... Innym.
Nie mogę już na to patrzeć, rzygam, jak to czytam...
Z resztą ostatnio i tak prawie nikt nie komentuje...
Wasze opowiadania czytać będę dalej na pewno, bo je w większości uwielbiam. Od czasu do czasu postaram się skomentować.
Ja... Nie wiem...
Dziękuję Wam za to, że poświęciliście czas na czytanie i komentowanie moich wypocin. Za to, że dzięki Wam piszę teraz o niebo lepiej (czytaj - teraz jest przynajmniej znośnie). Poznałam tu kilka bardzo ciekawych osób, mających wiele do powiedzenia.
Przepraszam, że nie dokończyłam tego, co zaczęłam. Przepraszam Was i samą siebie.
Przypuszczam, że kiedyś dopiszę to do końca. Ale już dla siebie...
Bloga usunę 31.12. Tak żebyście mieli jeszcze czas poczytać, jeśli macie ochotę, a żebym Nowy Rok zaczęła już bez tego opowiadania.
Jeśli kiedykolwiek założę nowego bloga, to Was poinformuję, czy tego chcecie czy nie.
Mwahahahahaha...
Zostawiam Wam mojego fejsbuka [klik] i aska [klik], jakby ktoś za mną tęsknił (marzenia...).
Tak czy tak - żegnam państwa, wesołych świąt, szczęścia, zdrowia, głupoty (bo tak się łatwiej żyje), spełnienia marzeń i ogólnie to wszystkiego, ale i tak wszyscy umrzemy, więc do zobaczenia w piekle.
<3